niedziela, 29 stycznia 2012

Wola Boża - ale czy na pewno?


Ostatnio bardzo często spotykam się z określeniem, że wola Boża spełnia się i tak dalej. Nie wątpię. Sarkastycznie mogę stwierdzić, że to co ludzie robią – czytaj postępują swawolnie – już jest spełnieniem woli Bożej. W końcu dał nam wolny wybór ;)

Ale przejdźmy do rzeczy. Chciałbym tutaj poruszyć problem nadużywania tego stwierdzenia przez ludzi w swoich świadectwach, przedstawiając wole Bożą jako korzystną dla nich. Teksty typu „Bóg chciał, żebym był/a z tym człowiekiem”, „Bóg chciał, żebym to zrobił/a” i wiele wiele innych mijających się z prawdą.

Posłużę się tutaj prostym przykładem z życia wziętym. Jest chłopak i jest dziewczyna. Chodzą ze sobą. Chłopak wyjeżdża na rekolekcje i wraca z inną. Czemu? Taka jest wola Boża ;) To już taki perfidny i dość uproszczony przykład nadużywania tego stwierdzenia. Niemniej jednak jest to jak najbardziej prawdziwe – niestety.

Z ich punktu widzenia faktycznie dzieje się wola Boża. Z mojego poniekąd też: myślę, że Bóg chciał uchronić od niedojrzałego chłopca ową dziewczynę. Nie mniej jednak wątpię, że Bóg działa w aż tak bolesny sposób. Tzn. inaczej. Dopuszcza takie coś, ale jeśli coś ma iść po Jego myśli, to nie zadaje tyle bólu człowiekowi, a już na pewno nie każe odbijać komuś faceta.

Zwykle śmieję się z takiego typu postępowania. No bo co mi zostaje? Przecież nie będę walczył z głupotą, bo to sensu nie ma. A skoro rozmowa, czy wskazówki nie działają, to nic więcej nie pozostaje mi zrobić, jak tylko śmiać się i ubolewać jednocześnie.

W zasadzie nie robi mi większego problemu, czy ktoś jest dewotką, obłudnikiem, czy kimś innym. Ubolewam nad tym, ale żyję dalej i  próbuję się tym nie przejmować. Taki ten świat już jest. Problem pojawia się wtedy, gdy takie rzeczy słyszę od osoby, która kieruje grupą przykościelną, czy czymś innym i daje fałszywe świadectwo ludziom, a rozmowa czy też inne środki próby zmiany myślenia nie działają.

Problem jest dość złożony, bo w zasadzie zwykły obserwator nie widzi nic złego w takim świadectwie. Przyczepię się jeszcze raz wyżej wymienionej sytuacji. W końcu nikt nie mówi wprost „Bóg kazał mi kogoś odbić, dla tego, żebym był/a szczęśliwa” tylko na przykład „Poburzył wszystko, co nie było zgodne z Jego wolą w moim życiu i wszystko to, co nie było zgodne z Jego wolą w życiu mojego wieloletniego przyjaciela. Otworzył nas w pełni na Jego miłość i nam samym otworzył bardziej oczy na siebie nawzajem.” (UWAGA! Cytat zaczerpnięty z internetu i może nie mieć żadnego związku z opisywaną tutaj sprawą) I teraz osoba słysząca takie coś i nieznająca sytuacji faktycznie stwierdzi: „W ich życiu spełnia się wola Boża”. Ale jak to w życiu bywa prawda może być trochę inna, a osoba znająca całą sytuację powinna wyrobić sobie odpowiednie zdanie o tego typu ludziach.

Trochę niezrozumiałe: z jednej strony osoby pod wpływem takiego świadectwa mogą się nawrócić, a z drugiej, znając sytuacje, zwątpić bądź umocnić wiarę. Niestety albo i stety dopiero po śmierci w pełni poznam sposób Bożego myślenia oraz Jego plan. Ale na szczęście: „Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło”. I w tą myśl muszę zgadzać się z tym, na co wpływu nie mam.

Na koniec chciałbym zaznaczyć, że warto zwracać uwagę na to co się robi, co się mówi, czy też na to, czego się słucha, bo tak naprawdę możemy kogoś okłamać, dać komuś ładnie zapakowane złe świadectwo, albo możemy paść ofiarami tego typu ludzi. Po prostu warto zwracać uwagę również na ogół sytuacji i zdarzeń jakie się dzieją a dopiero potem mówić, że tak właśnie chciał Bóg.